Rajd na Dolnym Śląsku w małej miejscowości z dogodnym połączeniem kolejowym. Co prawda regulamin nie precyzował wielu rzeczy związanych z przebiegiem rywalizacji, ale górki miały być i to nie małe, więc pojechałem dzień przed zawodami na miejsce. W pociągu spotkałem Staszka Kaczmarka i Daniela Śmieję, który jechał aż ze Szczecina i czas minął szybko na rozmowach o maratonach.
Trafić do bazy nie było łatwo, bo nie była zaznaczona na mapach a org nie ułatwił sprawy i nie rozwiesił lampionów do wejścia do bazy. Okazało się jednym z nich jest Jarek Wieczorek, który wygrał trasę rowerową na Olędrach. Aktualnie ma nogę w gipsie, chyba po Nocnej Masakrze. Chciałby przyjechać w czerwcu na moje zawody więc muszę zrobić jednak chociaż 50 km żeby nie zrezygnował ;)
Odprawa w korytarzu (szkoda, że nie na sali jak rowerzystów), wybór wariant był łatwy.
6 minutowy filmik z maratonu :) Oglądaj w 720p :)
Start i Staszek ruszył na ten sam punkt co ja, zgodnie ze wskazówkami zegara. Na pierwszym skrzyżowaniu zwątpiłem gdzie biec (zachwycałem się widokiem Ślęży), ale pobiegłem tam gdzie trzy osoby :D Był to zły wariant, ale jak się okazało drogi, którą chciałem biec i tak nie było.
Przed punktem byłem pierwszy pierwszy i chciałem jak najszybciej go zdobyć, żeby nikt nie wykorzystał mojej nawiagacji. Trafiam prawie idealnie w punkt, podbijam i szukam gdzie oni są, nie widziałem, jak mogli źle pobiec ?
Podbieg, zbieg koło kopalni a potem podbieg na którym łapie promienie Słońca i żałuje, że nie mam jednej warstwy ubrań (było z wiatrem to dlatego). Na przeciwległym zboczu widzę trójkę biegaczy. Zbiegają więc im pomachałem :)
Pobiegłem krótszą drogą, przez pole ;) Zaskoczył mnie ten punkt.Myślałem, że będzie trochę w głębi gęstwiny a był przy samej drodze (ślad na obrazku jest za nisko).
PK 41 dwie opony na dnie jaru. W pobliżu tego punkty był punk z innej trasy.
Szybki przelot do Doliny Żab, kawałek przed PK na azymut i wpadam na wąwozik. Dochodzę do "końca strumienia" jak głosi opis, który tak naprawdę jest końcem wąwoziku. PK nie ma schodzę niżej, bo org może trochę przestawić PK, ale dalej go nie widzę. Sporo śladów się kończy tam gdzie byłem. Słyszę pracujących w pobliżu drwali i postanawiam pobiec do następnego punktu. Jak się okazało punkt został ustawiony na końcu wirtualnego strumienia tak jak to przedstawiała mapa, czyli budowniczy chciał tam ustawić punkt poszedł ze skalibrowaną mapą w teren i ustawił PK. Nie uwzględnił niedokładności mapy i tego, że nie ma wody... Jeszcze kilka osób nie znalazło tego PK.
Z 39 nie pobiegłem optymalnym wariantem przez co trafiłem w nieprzyjemną przecinko-granicę kultur. Zaryzykowałem i wbiegłem i udało się wybiec blisko PK 52.
Do PK 42 miałem przemyślany wariant, ale na łuku podczas zbiegu główną drogą nie udało się skrócić przez las, bo był bardzo słabo przebieżny. Kilka warstwic dołożyłem i trafiłem na szczyt.
Kolejny koniec strumienia i kolejny dziwny punkt. Znów koniec strumienia był tylko na mapie. Punkt był ustawiony na pieńku 15m. od miejsca gdzie mógłby płynąć strumień. Musiałem trochę podejść do góry, żeby się upewnić czy to nie jest PK z innej trasy, ale nie znalazłem innych, więc z dużą niepewnością podbiłem PK pieniek ;)
Długo podchodziłem pod górę, żeby potem pobiec na wschód drogą "płaską". Mniej więcej się udało, ale trochę straciłem wyczucie miejsca w którym jestem i jak dobiegłem do skraju lasu zacząłem szukać PK. Była wiata i to po mojej lewej w oddali. Tylko za dużo było dróg i wywnioskowałem w którym miejscu jestem. Żółtym szlakiem przez Szerzawę trafiłem na PK 48. Sporo było PK typu skraj lasu, pewnie ze względu na atrakcyjne widoczki.
Nieziemskie ruiny kościoła wzięte przez pola.
Kilka metrów przespałem drogę, tzn. miedzę, które często było oznaczone jako drogi.
Pierwszy punkt w którym budowniczy trasy nie zaufał GPSowi. Kółko postawił na mapie na symbolu wieży (i tam był PK), a szczyt i wieża były w jednym miejscu. Można się przyjrzeć poziomicą. Z kilku symboli jakiś musiał być przestawiony. Najwyższy szczyt Wzgórz Strzelińskich Gromnik 393 m.n.p.m. zdobyty !
Szybki zbieg i analiza po której stronie strumienia będzie stał PK ? Opisy punktów kontrolnych były ubogie...
Jeżeli strumień będzie głęboki można sporo stracić. Postanowiłem skosić przez pola na most i dobiec od południowej strony bo i tak następny punkt jest po południowej stronie. Strumień był do przeskoczenia a punkt stał po północnej jego stronie. Męczący i słaby wybieg z punktu...
Rozwidlenie strumieni na rozlewisku. Fajnie się biegło na tym przebiegu miedzy punktami.
Nie ryzykowałem przebiegu przez Cierpicki Potok Wiec pobiegłem na most w Nowinie. To był błąd, bo strumyk był wąski. Potem wspinaczka, jeżyny i bieg grzbietem... pola. Zbiegałem już drogą :) Na szczęście była.
Przebieg przez stare podwórko w Jasienicy. Nie miałem ochoty już biegać po polach, więc wybrałem jak najdłuższy przebieg drogą (zresztą i tak grząską). Słychać był huk jakby burza nadchodziła, ale to z pobliskich kopalń (zdjęcie organizatorów).
Zakrzowskie Wąwozy okazały się naprawdę piękne. Tak zachwycony zwiedziłem najpierw nieświadomie jeden wąwóz wcześniej ;) Najgorszy błąd dzisiejszego dnia. Przez te symbole ciężko było odczytać mapę.
Rzeźnickie podejście na Nowoleską Kopę ! . Średnie tempo znów mi spadło do jakiś 7:01-7:03 na Kopie. Celem było tempo poniżej 7 min/km na mecie.
Dobrze, że było w dół, bo już było ciężko biec. Kolejny skraj lasu. Dalej wydawało się, że będzie łatwy bieg wzdłuż lasu, ale nie dało się biec nim ani grząskim polem.
Ładny punkt na bagnem :)
Drogi nad jeziorem nie było i tam wpadłem w największe bagno. Na szczęście meta tuż tuż.
Czas bardzo dobry 5:49:10 następna osoba miała 6:28 czyli 39 minut straty, ale to ona wygrała. Dystans 50,40 km przy optymalnym wariancie organizatora 50,3 km.
Swoje ślady można dodawać tutaj do 3dReurun.
Szkoda, że nie wykorzystano map do BnO.
Średnie tętno 149 u/min. Jak widać z czasem było coraz niższe i takie same było tempo biegu.
Przewyższenie +/- 945 metrów.
Najwięcej czasu biegłem w tempie miedzy 5:00 a 5:30 min/km.